Szybowisko w Bezmiechowej Górnej

Żeby wakacje nie mijały mi tylko i wyłącznie na siedzeniu w domu i nudzeniu się, wpadłam na pomysł małej wycieczki. Razem z kilkoma członkami mojej rodziny pojechaliśmy do Bezmiechowej Górnej, gdzie znajduje się szybowisko. Nie jest to mój pierwszy, ale też zdecydowanie nie ostatni raz w tym miejscu.


Poza oczywistym szybowiskiem, gdzie można oglądać start szybowców, w Bezmiechowej znajduje się również restauracja z hotelem. Jeszcze nigdy nie miałam okazji zostać tam na noc, ale kto wie, może kiedyś się uda.

Natomiast tamtejsza restauracja jest wspaniała. W menu znajduje się mnóstwo różnych dań oraz napojów, więc każdy znajdzie coś dla siebie. Nawet tak wybredne osoby, jak ja. Cóż, zawsze wybieram najbezpieczniejsze opcje.

Dlatego standardowo wzięłam dla siebie naleśniki z czekoladą. Które są dosłownie przepyszne. Słodkie, ale nie do przesady, oraz puchate i mięciusie. A sposób, w jaki są podawane, jest absolutnie przepiękny. No sami zobaczcie.


Do tego wzięłam sobie również mrożoną kawę. To zabawne, na ciepło ona mi zupełnie nie smakuje. Właściwie to wcale nie jestem w stanie jej wypić, bo zwyczajnie nie wchodzi. A poza tym, ta mrożona była po prosty przepyszna.

Co ciekawe, wcale nie była słodzona. A mimo to bardzo mi smakowała, choć ja osobiście uwielbiam dodawać do niej cukru. Tutaj jednak wystarczyło wymieszać ową bitą śmietanę z kawą i smak stawał się jeszcze cudowniejszy.


Jeśli chodzi o sam wygląd tej restauracji, to jest ona bardzo klimatyczna i przytulna. Mocno kojarzy mi się właśnie z Bieszczadami. W środku znaleźć można pełno zdjęć i obrazów przedstawiających górskie zwierzęta jak i krajobrazy. Oraz oczywiście szybowce. W prywatnej sali stoi również prawdziwy piec kaflowy. I figura czarownicy.

Zrobiłam też zdjęcie jednej z lamp, bo jest ona absolutnie genialna.




Oczywiście zrobiłam też kilka zdjęć tych absolutnie niesamowicie przepięknych widoków. Kocham patrzeć na góry, więc to miejsce jest dla mnie istnym rajem. Dosłownie mogłabym tam spędzić wiele godzin i po prostu patrzeć w dal. I to byłoby pewnie najbardziej relaksujące zajęcie na świecie.



Miałam plan, żeby zabrać ze sobą matę piknikową i rozłożyć ją tam. I zdecydowanie bym to zrobiła, gdyby tylko nie było tak straszliwie gorąco. Trudno mi było znieść parę minut stania na słońcu, więc siedzenie tam dłużej zupełnie nie wchodziło w drogę.

Ale mam nadzieję, że kiedyś pogoda będzie odpowiedniejsza na to, bym mogła to zrobić. Piknik w takim miejscu byłby spełnieniem moich marzeń. Leżenie na miękkiej trawie, kąpanie się w cieplutkim słońcu i słuchanie dźwięków natury.

Cudowne, nie?