Znowu kolekcjonuję LPS'y i generacja siódma


Ostatnio znów przypomniałam sobie o moich figurkach Littlest Pet Shop. Ale tym razem nie skończyło się jedynie na wyciągnięciu ich z szafy, pooglądaniu i odłożeniu na kolejne kilka miesięcy. Wręcz przeciwnie - zrobiłam dla nich specjalne miejsce w moim pokoju, tak aby były dobrze widoczne i podziwiane. Myślę, że wreszcie dostały to, na co zasłużyły, a czego nie miały przez te wszystkie lata leżenia w szafie czy szufladzie. Teraz, gdy tylko się obudzę, mogę na nie spojrzeć i przypomnieć sobie o moim dzieciństwie, w którym petszopy stale mi towarzyszyły. Cóż, to były zdecydowanie moje najbardziej ulubione zabawki ze wszystkich.

Jednocześnie do głowy wpadł mi pomysł, aby wrócić do kolekcjonowania ich. Szczególnie, że teraz znów jest to możliwe. Pomijając platformy podobne do Vinted czy OLX, gdzie dostępne są te pierwsze i zdecydowanie najlepsze figurki wszech czasów. Przecież teraz wychodzi generacja siódma, która w końcu bazuje na tych oryginalnych kształtach zwierzątek. I, szczerze mówiąc, wychodzi jej to naprawdę dobrze.

źródło

Widziałam wśród fanów figurek Littlest Pet Shop wiele dyskusji na temat ich jakości. Nietrudno zauważyć wiele negatywnych opinii, chociażby odnośnie użytego materiału czy kolorów. Jednak osobiście uważam, że Basic Fun, czyli z tego co się orientuję marce odpowiedzialnej obecnie za produkcję, wykonuje kawał bardzo dobrej roboty. Szczerze mówiąc, mi obecny wygląd petszopów podoba się chyba nawet bardziej, niż tych sprzed lat. Przede wszystkim są bardziej kolorowe i wydają mi się bardziej żywe i śliczne.

źródło

Rozumiem, dlaczego niektórym osobom może się to nie podobać, jednak ja jestem nimi zachwycona i naprawdę uważam, że są prześliczne. Bardzo lubię to, jak kolorowe i ciekawe są. Warto pamiętać o tym, że my, osoby nastoletnie i dorosłe, nie jesteśmy już głównymi odbiorcami. W końcu, mimo wszystko, nie są to figurki kolekcjonerskie, a zabawki dla dzieci. Które przecież lubią żywe kolory, prawda?

A jednak mam wrażenie, że nawet starsi kolekcjonerzy odnajdą się w generacji siódmej LPS'ów. Szczególnie, że Basic Fun odpowiada na krytykę i słucha oczekiwań swoich fanów. Można to zauważyć chociaż po sposobie malowania czy materiale, który tworzy głowy figurek. Według zagranicznych recenzji, jakość w serii trzeciej uległa stanowczej poprawie. A to bardzo ważne! Przypominam, że Hasbro przez wiele lat ignorowało to, co ludzie mieli do powiedzenia.

Również uwielbiam wszystkie nowości, jakie są wprowadzane razem z generacją siódmą. A mam na myśli karty kolekcjonerskie, przedstawiające nie tylko podobiznę zwierzątka, lecz także jego cechy. Wraz z figurkami dostajemy także monetę z kodem promocyjnym do gry na platformie Roblox. Za wykorzystanie go, dostajemy specjalny kod do wpisania w grze Littlest Pet Shop, który zapewnia nam, z tego co pamiętam, pieniądze oraz diamenty.

To ostatnie niestety odrobinę mnie zawiodło. To dlatego, że miałam nadzieję na możliwość gry z figurką, którą kupiłam. Myślę, że taka opcja byłaby znacznie lepsza i ucieszyłaby wiele osób.


Ciekawostkę mam taką, że materiał, z którego powstają najnowsze figurki, powstaje z recyklingu, a więc jest ekologiczny. Czy to nie świetne?

Tak jak już mówiłam, jestem bardzo zadowolona z tego, jak obecnie wyglądają petszopy i mam nadzieję, że będą wyglądały jedynie lepiej i lepiej. Myślę, że są na dobrej drodze, aby właśnie tak było. Ja zamierzam nadal je kupować.

Zestaw, który widzicie powyżej, będzie pierwszym większym, w który się zaopatrzę. Do tej pory mam tylko jedną figurkę z generacji siódmej, a mianowicie pelikana o numerze #11. Choć nie jest on idealny, uważam go za bardzo uroczego.

źródło

Dostępny on jest w blind boxach, czyli pudełkach niespodziankach. Jednak ja kupiłam go w Carrefourze w zwyczajnym opakowaniu pokazującym wnętrze. Nie mam pojęcia, dlaczego można go kupić w dwóch wersjach, niemniej jednak nie zamierzam narzekać.

Niestety ta figurka, a przynajmniej egzemplarz posiadany przeze mnie, nie jest idealny. Malowanie oczu nie jest zbyt dokładne, a przez białko w oczach przebija różowa baza. Na szczęście jednak widać to tylko i wyłącznie w tym miejscu, a cała reszta farby jest nałożona bardzo ładnie.





Również głowa jest znacznie bardziej miękka, niż w starych figurkach i łatwo jest ją zgnieść. Natomiast o tym nie miałam pojęcia, dopóki nie przeczytałam o tym na TikToku. Co udowadnia, że nie jest to coś co widać na pierwszy rzut oka. Również niespecjalnie to przeszkadza. Szczególnie, jeśli tak jak w moim przypadku, figurka ma przede wszystkim stać na półce i ładnie się prezentować.



Wszystkie te wady jednak nie sprawią, że mój pelikan przestanie mi się podobać. Nadal jestem zdania, że najnowsza generacja jest przepiękna i idzie w dobrą stronę z jakością. Obserwując nowe serie, które dopiero mają się ukazać, widzę zmiany, które są wprowadzane i nie mogę się doczekać, aż dotrą one do Polski.






Koniecznie dajcie znać, co Wy myślicie o generacji siódmej figurek Littlest Pet Shop i czy zamierzacie zaopatrzyć się w kilka sztuk.

Gdybyście nie wiedzieli, gdzie dostać je w Polsce, to koniecznie zajrzyjcie do Smyka. Czasem również można natknąć się na nie w innych sklepach na działach z zabawkami, takimi jak wcześniej wspomniany Carrefour czy nawet Biedronka. Oczywiście można również zamawiać z zagranicy, choćby na Amazonie, lecz wiadomo, że wówczas cena będzie znacznie wyższa.

Nowa figurka w mojej kolekcji

Wczoraj udało mi się spełnić jedno z moich malutkich marzeń i kupiłam swoją upragnioną figurkę LPS. Gdy tylko otworzyłam paczkę, zapomniałam o całym świecie. Jestem absolutnie przeszczęśliwa i teraz dziękuję sobie, że się na to zdecydowałam.

Krówka, którą tu widzicie, dostała ode mnie imię Toffi.

Jej kolory mocno kojarzą mi się z jakimś cukierkiem karmelowym, czy czymś w tym rodzaju. Dlatego uznałam, że to będzie idealne. A nazywając ją, poczułam w sercu to takie charakterystyczne uczucie. Takie, które pojawia się tylko wtedy, gdy wiecie, że to jest właśnie TO, jedyne i najlepsze. Mam nadzieję, że rozumiecie, co chcę przez to powiedzieć.


Tę figurkę udało mi się znaleźć na Vinted w naprawdę dobrej cenie. Razem z przesyłką zapłaciłam za nią nieco ponad 20zł. Uważam, że to są grosze, szczególnie w obecnych czasach. Bo teraz te figurki, jako nieprodukowane już unikaty, potrafią kosztować nawet kilkaset złotych. To się tyczy głównie popów, ale inne kształty również nie należą do tanich.

Ta krówka była chyba jedną z najtańszych, jakie udało mi się znaleźć. A przejrzałam naprawdę wiele, wiele ofert. Kiedy mówię, że zapłaciłabym fortunę, żeby zdobyć petszopa, to... nie do końca tak myślę. Staram się nie wydawać wszystkich moich oszczędności na jedną rzecz.

Tym bardziej cieszę się, że kupiłam moją Toffi.


Gdy przeglądałam oferty na Vinted, to bardzo zależało mi również na jakości. Niektóre figurki, które widziałam, były w naprawdę fatalnym stanie. Brudne plamy (które da się zmyć bardzo łatwo) już przestały mnie zadziwiać. Ale brak niektórych elementów już trochę mnie zabolał.

Nawet nie umiem sobie wyobrazić, co właściciel musiał robić ze swoimi krowami, że straciły ogon albo całą farbę w którymś miejscu. Bo nie wydaje mi się, żeby to stało się podczas zwyczajnej zabawy.

Cóż, jestem trochę wyczulona na punkcie dbania o różne rzeczy. Róbcie sobie z nimi co chcecie, ale mi się to po prostu nie będzie podobać.

Moja krówka, gdy ją otrzymałam, była jedynie odrobinę zapruszona. I miała na tyle główki takie typowe plamki, które zostają po długim czasie użytkowania. Na szczęście, nie wyglądało to wcale tak strasznie i z łatwością mogłam się  tego pozbyć.

Użyłam magicznej gąbki, która bardzo skutecznie pozbyła się brudu. A jednocześnie nie uszkodziła farby. Trochę się bałam, że to mogło się stać, ale na szczęście wszystko jest w porządku. A Toffi, poza malusimi kropeczkami, wygląda niemal jak nowa.

Toffi od razu stała się moją najbardziej ulubioną figurką z całej kolekcji. Jest absolutnie prześliczna i cudowna. Kocham ją szczególnie dlatego, że krowy są moimi najbardziej ulubionymi zwierzętami ze wszystkich. I tak, to też był jeden z głównych powodów, dlaczego zaczęłam szukać takiej figurki.

I cieszę się, że jest już w nowym domku.

A naszyjnik, który widzicie na jej szyi, zrobiłam dla niej własnoręcznie. Chciałam, żeby miała jakąś ładną ozdobę. Więc stworzyłam go specjalnie dla niej i tylko dla niej. Kolory oczywiście wybrałam tak, żeby pasowały do jej oczu. Myślę, że wygląda z nim całkiem ładnie.

Co myślicie?

Mój pierwszy LPS sprzed kilkunastu lat

 Pamiętacie, jaka była Wasza pierwsza figurka LPS w kolekcji?

Ja tak i nawet wciąż ją mam. Chyba dostałam ją od mamy, niedługo po tym, jak usłyszałam o nich po raz pierwszy. Mogę się mylić, ale wydaje mi się, że wtedy te figurki dopiero stawały się tak bardzo popularne. Prawie wszystkie dziewczyny, które znałam ze szkoły, właśnie wtedy zaczynały je kolekcjonować. Ja jeszcze nie traktowałam tego poważnie i była to dla mnie zwykła figurka kota.

Dopiero później zaczęłam oglądać różne seriale, filmiki i inne rzeczy związane z LPS. I wtedy moja pierwsza figurka nabrała dla mnie wyjątkowej wartości. Oto ona:

Pamiętam, że w zestawie z nią były trzy złączone ze sobą puszki ryb. Które też nadal posiadam. I one tak idealnie pasują do jej podniesionej łapki. Może ją o nie oprzeć, co wygląda absolutnie uroczo.

O dziwo, pomimo upływu tych parunastu lat, jest w stanie niemalże idealnym. Jedyne, co zaburza jej perfekcję, jest odrobina rdzy pod główką i starta farba na nosku. Poza tym, naprawdę wygląda jak świeżo ze sklepu.

To przede wszystkim dlatego, że ja wyjątkowo dbam o większość moich rzeczy. W dzieciństwie petszopy były dla mnie niemal świętością. Nigdy nie zabierałam ich na zewnątrz ani też szczególnie z nimi nie podróżowałam. I chyba dość często je czyściłam.

Pamiętam też swoje małe dziwactwo z dzieciństwa. Nie pozwalałam sobie bawić się nimi, jeśli wcześniej nie umyłam rąk. Szczególnie po jedzeniu czy robieniu czegoś, co mogło w jakiś sposób ubrudzić mi palce. I kazałam innym ludziom robić to samo przed dotknięciem ich. Być może trochę z tym przesadzałam. Ale cóż, przynajmniej się opłaciło.

Przeglądając Vinted, zauważyłam, że wiele figurek jest mocno ubrudzona. Mają na główce dziwne, ciemne plamy albo są poplamione czymś, co wygląda jak tusz. Nie bardzo rozumiem, jak to się dzieje. No bo co ci ludzie robią z tymi figurkami, że aż tak je brudzą i niszczą? Nie wyobrażam sobie, żeby kiedykolwiek któryś z moich LPS tak skończył.

Oczywiście da się też znaleźć petszopy w dobrym stanie. Co prawda, trzeba dobrze szukać i przyglądać się zdjęciom. I zdecydowanie jest ich mniej. Ale się da. I szczerze, jest to jak na razie moja ulubiona strona do kupowania ich używanych. Niektóre są w dobrej cenie.

Dajcie znać, czy Wy też wciąż zbieracie albo kiedyś zbieraliście LPS?

Kolekcjonuję LPS

 


Kiedy po raz pierwszy usłyszałam, że w  2024 roku do sklepów ma wrócić stary wygląd LPS, moja ogromna miłość do tych figurek odżyła. I znów zapragnęłam je kolekcjonować, tworzyć dla nich ubranka i mebelki. No, kilka naszyjników z drucików i koralików już dla nich stworzyłam. I nieskromnie powiem, że wyszły mi naprawdę śliczne.

Ale też wydałam trochę pieniędzy, żeby uszczęśliwić moje wewnętrzne dziecko. A także moje petszopy. Domek, który widzicie na powyższym zdjęciu, udało mi się zdobyć na Vinted. Za cenę, która w obecnych czasach była wręcz śmiesznie niska. Co dla mnie oczywiście było na plus. Wiadomo.

Jest on w stanie prawie idealnym. Poza kilkoma naklejkami w środku oraz tą zdartą na przodzie - jest doskonały. I naprawdę cieszę się, że udało mi się go kupić.

A wczoraj upolowałam, również na Vinted, przepiękną figurkę LPS-owej krowy. Jest absolutnie cudowna i już nie mogę się doczekać, aż ją dostanę. Jak dobrze pójdzie, to kurier przyniesie mi ją nawet jutro!

Oczywiście od razu Wam ją pokażę. Będę zbyt podekscytowana, żeby nie chcieć pokazać jej całemu światu. Mam już dla niej wybrane imię oraz naszyjnik, który będzie należał tylko i wyłącznie do niej. Ale tego dowiecie się, kiedy już otworzę paczkę!

Czy Wy też kolekcjonujecie LPS?