Tylko miesiąc do matury


Kwiecień zaczął się już kilka dni temu, co dla mnie oznacza, że egzamin maturalny zbliża się wielkimi krokami. Teraz na pewno wiele osób bardzo się stresuje i jest jak na szpillach. Jestem w stanie to zrozumieć, bo społeczeństwo ciągle powtarza, że od matury zależy całe nasze życie. Co tak naprawdę wcale nie jest prawdą w pełni. Ale o tym pogadamy sobie innym razem.

Szczerze mówiąc, ja już nie mogę się doczekać, aż zacznie się maj. Bo jestem już tak zmęczona edukacją, że po prostu chcę już ją skończyć i mieć cały ten stres i presję za sobą. Nie mogę się doczekać, aż liceum stanie się dla mnie zaledwie wspomnieniem. Ciekawe, czy ten okres też będzie mi się wydawał tak nierealny, jak obecnie podstawówka.

Jeśli chodzi o moje przygotowania do matury, idą spokojnie. Już nie panikuję tak, jak kilka miesięcy temu. Powolutku rozwiązuję sobie arkusze, uczę się do ustnego języka polskiego.

Staram się mieć podejście w stylu: będzie co ma być, ale na pewno będzie dobrze. Bardziej bałam się egzaminu ósmoklasisty, który ostatecznie wcale nie był taki straszny. Podejrzewam, że w tym przypadku będzie podobnie.

Choć nie zależy mi na nie wiadomo jak wysokim wyniku, to chciałabym maturę po prostu zdać. Takie 30% mnie w zupełności usatysfakcjonowanuje.

Bo w tych czasach, najbardziej liczą się umiejętności, a nie papierki takie jak ten. Na przykład żeby udzielać korepetycji z języka angielskiego, wystarczy mi, że znam język. Naprawdę. Tak samo wszelkie artystyczne rzeczy.

Dla przykładu, mój brat obecnie pracuje jako montażysta zwiastunów gier i dźwiękowiec. Zarabia dobre pieniądze (tak myślę), a studia dopiero co skończył. I raczej nie planuję robić nic związanego ze swoim kierunkiem.

Rozumiecie, o co mi chodzi? No właśnie.

Będzie co ma być i będzie dobrze – tego się trzymajmy.

Komentarze

Prześlij komentarz