Moje dzienniki, a przyszłość

Aktualnie jestem w trakcie zapoznawania się z grą "My child lebensborn". Opowiada ona o dziecku, które po II wojnie światowej zostało adoptowane przez norweską kobietę. Mierzy się ono z różnymi problemami, takimi jak prześladowanie w szkole przez swoje pochodzenie. Chce także poznać swoich biologicznych rodziców, a w szczególności ojca.

Ta norweska kobieta pisze dziennik, który w przyszłości chce przekazać swojemu adopcyjnemu dziecku. I to bardzo mnie do czegoś zainspirowało.

Do czego?

Dziewczyna, u której oglądam gamelay, w pewnym momencie wspomniała o dzienniku Anne Frank. Ja jeszcze się z nim nie zapoznałam, ale mam plan zrobić to w niedalekiej przyszłości. Wiem natomiast, że pamiętnik tej dziewczyny został znaleziony właśnie po II wojnie światowej. A youtuberka wspomniała o tym, ponieważ motyw dziennika, który pojawia się w grze, bardzo przypomina właśnie historię Anne. "My child lebensborn" opowiada historię, która naprawdę się wydarzyła. I być może dziennik, który jest w niej przedstawiony, również został gdzieś odnaleziony i właśnie on stał się największą inspiracją. Nie jestem tego pewna, jednak to brzmi naprawdę prawdopodobnie.

Zmierzam do tego, że wpadła mi do głowy pewna bardzo intrygująca myśl. Teraz wydaje się ona odrobinę nierealna, ale nigdy nie wiadomo, co tak naprawdę przyniesie przyszłość. Jak będzie wyglądało życie za kilkaset lat. Może doczekamy się podróż międzyczasowych?

Być może niektórzy z Was wiedzą, że ja piszę sobie papierowy pamiętnik. Staram się umieszczać tam wpisy codziennie, a czasem nawet i kilka razy dziennie. Zapisuję nie tylko ogólny przebieg mojego dnia, ale także różne przemyślenia, plany i marzenia. Ozdabiam go wklejam różne względnie zwyczajne pamiątki, takie jak paragony, bilety czy czasem nawet drobne zdjęcia.

No i teraz mój dziennik nie do końca wydaje się być wyjątkowy. Prawdę mówiąc, jest chyba dość zwyczajny i bezwartościowy dla każdego, kto nie jest mną. Ale co, jeśli Anne Frank, pisząc swój, myślała dokładnie tak samo? Być może ona też zupełnie nie spodziewała się, że kiedyś jej zapiski staną się ważnym źródłem historycznym, a ona sama znana i podziwiana?

Nie wiemy, jak kiedyś będzie wyglądał świat, cywilizacja ani codzienne życie ludzi. Może wydarzyć się praktycznie wszystko. Nawet totalne zniszczenie wszystkiego.

I teraz wyobraźcie sobie, że za te kilkaset lat ktoś jakimś cudem odnajdzie moje dzienniki. Weźmie je, przeczyta i uzna, że są wartościowe. Że nadają się do wykorzystania w celach historycznych. Wiecie, że dzięki nim będzie można poznać życie ludzi z przeszłości. To, jak się zachowywali i jak wyglądał wtedy świat.

Rozumiecie już, co mam na myśli?

Kurde, naprawdę fajnie by było, gdyby te wszystkie moje durne zapiski zostały kiedyś wykorzystane w ten sposób. Byłoby świetnie uznać za ważną osobę. Za źródło wiedzy historycznej. Sama niestety nie jestem w stanie spełnić tego malutkiego marzonka. Ale kto wie, może kiedyś jakiś człowiek z przyszłości je dla mnie spełni.

Na koniec mam do Was jeszcze takie małe pytanie. Prowadzicie swoje dzienniki? 

Komentarze

  1. Czasem wpisuję plany do pamiętnika, jakoś nie chce mi się go prowadzić regularnie. Mimo że mam nazbierane ładnych pamiętników, notesików, zeszytów i one proszą się o używanie ich xD
    Słyszałam o Anne Frank, być może zapoznam się z tym dziennikiem.
    My Child Lebensborn to cudowna gra, oglądałam ją.
    Bardzo ciekawy wpis z tą wzmianką o przyszłości i tym, co się stanie z naszymi dziennikami po latach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja bardzo polecam pisanie dziennika, nawet nie musi być regularnie. Ale to naprawdę pomaga dosłownie ze wszystkim :D

      Usuń

Prześlij komentarz